|
Opowiadania czołgisty.
W wojsku wszystko robi się na komendy "Jeść!" "Spać!" "Srać!",
i na tempa. "Czwarty pluton na korytarzu, frontem do sal, według wzrostu
zbiórka!" Czyli człowiek w klapkach, spodniach od piżamy, z ręcznikiem,
mydłem, przyborami do golenia do łazienki marsz. Po umyciu komenda "Przed
łazienką, zbiórka!" No i potem na komendę idziemy do sal.
Pierwsze
wrażenia golenia się firmową maszynką marki Junior, ufundowaną przez MON.
Junior najlepszy dla mężczyzny. Zwykła rozkręcana maszynka na żyletkę,
z tym że każdy po goleniu wyglądał jak Freddy Kruger, zakrwawiony; każdego
syfa, strupa momentalnie to zdzierało, a co najważniejsze, włosy z brody
zostawały na brodzie, a skóra jakimś dziwnym trafem była pozdzierana. Człowiek
wyglądał jak Krwawa Mary. Mydło do golenia nadawało się tylko do prania
skarpetek. Broń Boże, używać tego na twarz - wyskakują plamy niewiadomego
pochodzenia, po drugie mydło to strasznie śmierdziało. Na początku nikt
nie miał pędzelka do golenia i były z tym wielkie trudności, znaczy goleniem.
Po
trzech dniach, jak już przyzwyczaiłem się trochę, stwierdzili, że przenoszą
mnie na piatą kompanię szkolną. Był to dla mnie nader szok, bo przyzwyczaiłem
się do drugiej kompanii i tam stwierdziłem, że jest mi dobrze. A tu nagle
mnie przenoszą na V-tą Kompanię Szkolną. Jak się dowiedziałem, tam podobno
było strasznie, najbardziej przejebana kompania w mojej jednostce. Na ośrodku
nawet chodziły pogłoski, że jest odmianą kompanii karnej. Tam trafiają
wszystkie elementy, które się pospóźniały do jednostek, przyjechali pijani
itd. Człowiek w szoku, przychodzę na tę kompanię; przyprowadzili mnie tam.
Stoję na korytarzu, karpal tam był i starszy szeregowy. Patrzę a oni już
tresują jakiegoś młodego. "Granat! Powstań! Granat!" Bolek kładł
się na ziemię i zakrywał ręką głowę, jak po rzucie granatem. Ja w szoku
jestem, bo na drugiej kompanii nic takiego nie było. "Pompki robisz!
Co robisz?" - "Pompki". "Nie, ugięcia ramion. Rób! Licz! " Bolek zrobił
dziesięć - "Nie widziałem, rób od nowa." "Licz. Tylko na głos!" "Jeden,
dwa, trzy" - "Ja ci dam, kurwa, jeden! Od zera się liczy!" "Zero, jeden,
dwa, trzy..." - "Jeszcze żadnej nie zrobiłeś! Ja ci będę robił na tempa.
Będę liczył." No to bolek robi pompki w zastraszającym tempie a straszny
szeregowy liczy: "Jeeeednaaaa... poooompkaaaa... woooojskoooowaaaaaa..."
Tamten zrobił już dziesięć. Ale jest dopiero jedna według prawa! "Druuuugaaaa...
poooompkaaaa... woooojskoooowaaaaaa..." Bolek tam padł po prostu nieżywy.
Ja stoję, dosłownie nigdy w życiu nie byłem taki przestraszony. Patrzę
po korytarzu, wszyscy zapieprzają biegiem, nikt się na piechotę nie może
poruszać. Jak pokazywali ujęcia z "Krolla" czy "Samowolki", to jest prawda,
po prostu. Rzeczywiście nie można się poruszać na piechotę po korytarzu,
jak się chce iść do kibla czy do łazienki, czy gdziekolwiek bądź. Trzeba
biegnąć i to nie truchtem a zapieprzać jak na sześćdziesiątkę się biegało
w szkole. To nie jest wymysł.
Oczywiście
"dziadki" darły ryja, jeden przez drugiego. Nie ma, po prostu, u nas określenia
"kot"; na człowieka wołają "hebel" albo "dizel". Lub bardziej przyjemnie,
skrót od misia - "michu". Ale przeważnie: "przyjebani jesteście jak
heble". Na "trepów" mówi się "zlewy".
Powoli
przyzwyczajałem się do tej kompanii i teraz stwierdzam, że jest mi dobrze,
na tej kompanii. Jest to kompania ładna; nie ma tak jak na innych, w hotelach
nawet tak nie mają. Na salach są fototapety wyklejone. Na korytarzach są
różne rysunki, malowidła, herby miast; są kossakowskie konie, są walczący
mężczyźni, są namalowane babki z ekstra biustami i nogami do samej ziemi.
Wykładzinka piękna, firaneczki, zasłonki; wszystko utrzymane w tonacji
żółtoczerwonej. Kolory jesieni. Na innych kompaniach farba ze ścian odpada,
łóżka odrapane. U nas na kompanii łóżka pomalowane są na księżycowy kolor.
Człowiek czuje się jak w eleganckim hotelu.
Na
innych kompaniach na salach było po dwadzieścia osiem osób; u nas nie ma
więcej niż siedem. Nie ma piętrowych łóżek, jest przestrzeń, jest lux,
po prostu. Gdy na sali jest 28 osób i wszyscy zdejmą buty na wieczór, bez
przesady, można zemdleć. Naprawdę można zemdleć! Jest to taki syf!... My
zdejmiemy, w te siedem osób, buty i wietrzymy zaraz, bo siekiera wisi.
A co dopiero gdy 28 osób zdejmie buty. Jest to niesamowity smród!... Nie
widziałem, nie wąchałem takiego nigdy w życiu. Gdyby włożyć głowę do pojemnika
na śmieci w śmietniku, to są to eleganckie zapachy, po prostu perfumy.
Teraz
nie żałuję, że trafiłem do tej kompanii a nie innej.
Czołgista
W części
3-ciej dowiemy się jak wygląda mycie korytarza i kibla oraz nauka do egzaminu.
|
|