Warning: pg_result(): Unable to jump to row 0 on PostgreSQL result index 5 in /usr/home/lapti/domains/strategie.com.pl/public_html/keywords/keywords.php on line 229 Warning: pg_result(): Unable to jump to row 0 on PostgreSQL result index 5 in /usr/home/lapti/domains/strategie.com.pl/public_html/keywords/keywords.php on line 231 Warning: pg_exec(): Query failed: ERROR: syntax error at end of input LINE 1: ...wiadomosci) as ilosc FROM wiadomosci WHERE id_main_parenta= ^ in /usr/home/lapti/domains/strategie.com.pl/public_html/keywords/keywords.php on line 232 Warning: pg_result() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /usr/home/lapti/domains/strategie.com.pl/public_html/keywords/keywords.php on line 233
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
Akademia Matka wszystkich zwycięstw Autor: Leon ![]() Matka wszystkich zwycięstwDziało. ![]() Jeszcze raz zaznaczam, że powyższe rozróżnienie jest daleko idącym uproszczeniem. Niemniej jednak zupełnie wystarczającym dla naszych potrzeb. Zresztą, niektórzy ówcześni oficerowie artylerii byli zdania, że straty zadawane podczas bitwy przez działa 12 i 6 funtowe są porównywalne. Przekonanie to sprawiło, że po doświadczeniach z kampanii 1809 Napoleon postanowił zrezygnować z produkcji 8 funtowych, pozostawiając w składzie baterii 12 i 6 funtówki. Działa lekkie (4,3 funtowe) wchodziły w skład tzw. "parku", który zaliczał się do bezpośredniego wsparcia batalionu piechoty. Najprostszym sposobem odróżnienia działa od innego środka artyleryjskiego jest określenie długości lufy. Długość lufy dziewiętnastowiecznego działa była wielokrotnością przekroju jej przewodu, czyli kalibru. Stosunek ten wahał się od 1:16 do 1:20. Pocisk wystrzelony z działa przemieszczał się po trajektorii poziomej, inaczej zwanej horyzontalną. Posiadał jednocześnie wielką energię kinetyczną. Nie raz wystarczającą do przebicia kilku żołnierzy czy konia. W muzeach eksponowane bywają kirysy przebite na wylot pociskiem armatnim, zaś na zachowanych do dziś budowlach wbite głęboko w mur armatnie kule. Ze względu na płaski tor lotu doskonałą osłonę przed ostrzałem działowym stanowiły przeszkody terenowe w postaci gęstego lasu, grobli, nasypów, kamiennych murów lub solidnych budowli. ![]() Haubica. Krótsza lufa to lżejsza konstrukcja przodka. Haubica zatem może miotać cięższe pociski. Materiał "zaoszczędzony" na długości wykorzystano w celu zwiększenia grubości ścian. Haubica o takim samym ciężarze całkowitym wraz z przodkiem jak działo pozycyjne osiąga znacznie większą wagę strzału. Dzięki czemu równoważy się utratę energii kinetycznej pocisku poprzez zwiększenie jego ciężaru. Mówiąc wprost, pocisk nie leci tak szybko i celnie za to więcej może ważyć. Rodzaje pocisków dowolne: kule pełne, granaty i szrapnele. Szczególnie skuteczny był ostrzał granatami, które rozrywały się często ponad formacjami przeciwnika, rażąc jego szeregi dużymi odłamkami. Nie mniejsze szkody wyrządzał szrapnel, znacznie bardziej masywny niż działowy. Główna rolę odgrywał jej zasięg. ![]() Być może ostrzał baterii haubic nie wyrządzał tak wielkich szkód w ugrupowaniu piechoty czy kawalerii z krótkiego dystansu jak salwa dział, lecz znacznie większy zasięg umożliwiał podjęcie walki z większej odległości. Wielkie baterie często składały się z różnorodnych środków artyleryjskich, przez co często nie wykorzystywano w pełni możliwości haubic, opóźniając rozpoczęcie ognia do momentu, gdy nieprzyjaciel zbliżył się do granicy najbardziej skutecznego zasięgu dział, aby uniknąć dezorganizacji w baterii. Wpływało to negatywnie na skuteczność haubic. ![]() Moździerz. Istniały dwa zasadnicze typy moździerza: wiszący i stojący. W pierwszym przypadku korpus moździerza był zaczepiony do łoża podobnie jak haubica czy działo mniej więcej w połowie długości, w drugim tuż przy końcu lufy. Długość lufy rzadko przekraczała trzy kaliby, czyli w przypadku moździerza o przekroju lufy 10 cali jej długość wynosiła 30 cali lub 35. ![]() Pociski. Ówczesne armie posiadały regulaminy określające wielkość dopuszczalnej tolerancji. Odmianą pocisku pełnego były tzw. grona, mylnie nazywane kartaczami. Były to ołowiane lub żelazne kulki i kule, umieszczane w lufie w większej ilości i stosowane do zwalczania piechoty lub kawalerii z niewielkiej lub średniej odległości. Działo się tak dość rzadko, gdyż ujemną stroną ich użycia bywały częste uszkodzenia przewodu lufy oraz skłonność do autorotacji. Za niezmiernie niebezpieczny rodzaj pocisku pełnego, choć od czasu wynalezienia kartaczy wychodzący z użycia, uznać należy dwie półkule połączone łańcuchem. Używane przeciw kawalerii łamały koniom nogi. Nie ulega wątpliwości, że równie dużym stopniu oddziaływały na nogi piechurów. Pociski pełne wystrzeliwano najczęściej metodą strzału rdzennego, o czym później. Do ostrzeliwanie piechoty i kawalerii na odległość powyżej 300 m. i poniżej 500 odpalano tzw. kartacze, czyli kartonowe lub blaszane pudełka wypełnione czarnym prochem, siekańcami lub ołowianymi kulkami. Kartacz posiadał prosty zapalnik, w wyniku czego eksplozja następowała najczęściej w niewielkiej odległości od celu, kilka metrów nad ziemią. ![]() ![]() Nie powodowały zazwyczaj bezpośrednich ran śmiertelnych, czyniąc niewielkie, choć dotkliwe, szkody z powodu niedużego kalibru. Prawdziwe żniwo kartaczy następowało 24-48 godzin po bitwie, gdy w ranki i rany zadane przez siekańce wdawało się zapalenie krwi lub zgorzel gazowa. Bezpośrednio w czasie starcia ogień kartaczowy opóźniał marsz i mieszał szyki, szczególnie wydatnie w przypadku kawalerii, której płoszył konie. Mutacją kartacza był szrapnel: wynaleziony przez angielskiego gen. Henrego Shrapnela około 1804 r. W zasadzie to udoskonalona wersja kartacza: metalowa puszka wypełniona prochem i żelaznymi kulkami. Raziła na podobnej zasadzie. Zastosowana przez angielska artylerię w Hiszpanii i pod Waterloo. Napoleon uznał szrapnele za zbędne. Natomiast bomby lub granaty to skorupy żelazne wypełnione ładunkiem prochu z zapalnikiem, który można nazwać uderzeniowym albo czasowym. Skorupa tego pociski zaszpuntowana była kawałkiem drewna z wydrążonym przewodem prochowym. Inicjacja zapalnika następowała w momencie odpalenia ładunku prochowego w komorze haubicy lub moździerza. Do eksplozji dochodziło albo w chwili gdy spalający się proch czy lont w przewodzie zapalnika docierał do wnętrza granatu lub sam zapalnik wbity został w głąb skorupy podczas uderzenia w cel. Granat eksplodujący wewnątrz kolumny piechoty albo szwadronu kawalerii powodował duże straty wśród siły żywej. Granat bywał wypełniany także żelaznymi kulkami i w tym wypadku stanowił odmianę szrapnela. Stosowano go w haubicach polowych. Dokonując krótkiej systematyki typów pocisków pomijam pociski zapalające, oświetlające czy dymne. Ich konstrukcja była bardzo prosta: np. tzw. "brandkule", które zaliczymy do grupy zapalających, to po prostu zwykłe pociski pełne rozgrzane w ognisku lub specjalnych kuźniach polowych. Wpychano je do lufy działa, haubicy czy moździerza, odpalenie następowało samoczynnie w wyniku wysokiej temperatury. Brandkule, rozgrzane do czerwoności bardzo długo utrzymywały wysoką temperaturę, wzniecały pożary zabudowań, zagajników, eksplozje wagonów amunicyjnych i jaszczy. Strzał rdzenny. ![]() Dla przykładu można pokusić się o symulację. Przyjmijmy że bateria licząca z 60 dział powstrzymuje natarcie rozwiniętego w szyk kolumnowy korpusu, złożonego z dwóch dywizji piechoty i dywizji kawalerii. Dywizje piechoty zostały rozwinięte do ataku w kolumny batalionowe. Razem 24 bataliony, plus wspierające je z flanki regimenty jazdy, w pewnej odległości od całej formacji. Każdy batalion rozwinięty został w trzy linie o łącznej głębokość trzech ludzi, zajmując teren o bokach ok. 300 m na 6 m. Urzutowana w szyk głęboki dywizja piechoty pokryła teren 300 m. na 100. Razem 300 m na 250 m. Przestrzeń w głąb jest nasycona ludźmi. Pełna głębokość rzędów obu jednostek wynosi zatem 66 ludzi. Pozycja wyjściowa znajduje się ok. 1500 m. od stanowiska baterii. Przyjmujemy zatem że korpus ruszy do ataku stosując krok podwójny, czyli ok. 100-110 kroków na minutę (75m/min). Do stanowiska baterii dotrą w najlepszym wypadku po ok. 20 minutach wytężonego marszu. Zakładamy najgorsze. Bateria artylerii polowej, której zadaniem staje się powstrzymanie natarcia składa się z dział 12 funtowych, gdyż tak się nieszczęśliwe dla piechoty złożyło, że jest główny odwód artyleryjski. Jej zasięg wynosi ok. 2500 kroków (1500-1800m.) Po rozpoznaniu nieprzyjacielskiej formacji oficerowie, stwierdzając kierunek marszu kolumny, wydają rozkaz otwarcia ognia pociskami pełnymi z dystansu 2000 kroków, korygując go wraz ze zmniejszaniem się odległości.. Starano się, aby pierwsze odbicie nastąpiło przed osiągnięciem celu. Najczęściej w drugim podskoku pocisk wdzierał się w cel. Odbita od ziemi armatnia kula przemieszczała się na wysokości ok. 2 m. Mogła zatem porazić większą część rzędu. Pocisk posiadał wystarczającą energię, aby za jednym uderzeniem przebić trzy ciała. Przelatując przez ściśniętą kolumnę urywał ramiona, miażdżył nogi, powalał na ziemię rannych. Na odległość 950 kroków (ok. 800 m) celność i skuteczność w przypadku piechoty wynosiła od 30% do 50 % ogólnej liczby wystrzelonych kul. Wraz ze zmniejszaniem odległości niewątpliwie rosła. Jeżeli przyjąć, że kulę odpalono z działa 12 funtowego, używając ładunku prochowego o wadze 1/2 samego pocisku, energia posiadana przez nadlatujący i odbijający się kawał żelaza w odległość 400 kroków ( 300 m.) wystarczająca była do (teoretycznie) uszkodzenia 48 ludzi, zaś na 600 m. mogła powalić 36 osób. 60 12 funtowych dział rozpoczyna kanonadę w kierunku nadciągającego korpusu. Ponieważ sytuacja jest krytyczna, obsługa dział dokłada wszelkich starań, aby maksymalnie zwiększyć intensywność ognia. Przy dobrze wyszkolonej obsłudze 12 funtowe działo mogło wystrzelić 20 razy w ciągu 20 minut, czyli 1 strzał na minutę. Zatem opisywana bateria mogła teoretycznie w tym czasie wystrzelić około 1200 pocisków. Jednakże największa skuteczność osiągnięta zostanie w przedziale 400-1000 kroków, gdzie cel odnajdzie ok. 50 %- 30% pocisków. Upraszczając można przyjąć, że bateria zaliczy jakieś 300 bezpośrednich trafień. Każde z nich to ok. 20-30 wyeliminowanych z walki piechurów. W ciągu 20 minut korpus poniesie w najlepszym wypadku straty rzędu 6000 ludzi. Pod warunkiem, że natarcie nie zatrzyma się, lecz będzie postępowało. Jeśli kolumna stanie, jej los będzie przesądzony - przestanie istnieć. Gdy zbliży się na 300 kroków do linii armat, pojawi się alternatywa: albo artylerzyści zaprzodkują dział i zmienią pozycję, albo, jeśli posiadają osłonę piechoty lub kawalerii, przejdą na ogień bezpośredni, stosując kartacze lub grona. Zazwyczaj korpus posiadał w składzie dywizję kawalerii lekkiej. Piechota mogła liczyć więc na wsparcie jeźdźców, z tym jednak, że w przypadku jazdy ostrzał metodą strzału rdzennego czynił jeszcze większe szkody. Frontalne szarżowanie baterii w grę więc nie wchodziło. Choćby z uwagi na brak miejsca. Oskrzydlenie zazwyczaj także w grę nie wchodziło, bo trudno znaleźć wodza, który zostawi potężną baterię bez osłony kawaleryjskiej z flanki. ![]() Powyżej przedstawiona symulacja opiera się na założeniu, że korpus prowadzi natarcie frontalne. Bywały jednak sytuacje, gdy nacierający wychodził przed stanowisko artylerii z flanką otwartą w jej kierunku. Skuteczność ostrzału zwielokrotniała się, gdyż głębokość ugrupowania wzrastała z 66 ludzi w rzędzie do 280, natomiast szerokość frontu malała tylko o 25%. W ten sposób przestał istnieć korpus Augereau pod Pruską Iławą. Podobnie fatalnie przedstawiała się perspektywa starcia, gdy piechota ruszała do natarcia w szyku kolumnowym dywizjonami czy kompaniami, co prawda szerokoę frontu mala³a wtedy o ½, lecz ros³a jego g³źbokoę. Strzał rdzenny posiadał wielką potęgę. Najlepsza okoliczność jego stosowania zachodziła w przypadku prowadzenia walki na terenie płaskim lub lekko pochyłym w kierunku horyzontu, o twardym gruncie, gdzie nie występowały znaczniejsze przeszkody terenowe jak lasy, zagajniki, bagna, stawy i zabudowania. Zupełna katastrofę niosły długotrwałe lub intensywne opady deszczu, powodujące silne namoknięcie ziemi. Wtedy pociski kapotowały, zapadając się w warstwę rozdeptanego przez piechotę i kawalerię błota. Skutecznym środkiem zapobiegawczym było rozwinięcie wojsk na przeciwstokach, co nagminnie stosował Wellington. Działa stawały się bezużyteczne w takim przypadku. Jedynym wyjściem była albo zmiana techniki strzału, albo wprowadzenie do walki baterii złożonych z haubic lub moździerzy. Najczęściej jednak wielka bateria składała się z jednostek rożnego rodzaju, mogły w skład niej wchodzić działa, haubice i moździerze. W takiej sytuacji działa po prostu milczały lub znajdowano dla nich inny cel, w miarę możliwości przemieszczano na inny odcinek frontu. Strzał "ostro przez metal" ![]() "Strzał nawisowy" Prymat. "Bitwy wygrywa artyleria" Wielka bateria. Matka czy macocha. ![]() Marsz artylerii. Szczególną wagę przykładano do marszu w terenie górzystym z uwagi na bezpieczeństwo koni. Gdy zachodziła konieczność pokonania stromego wzgórza, koniom dawano dłuższą chwilę odpoczynku lub zwiększano liczbę zwierząt w zaprzęgu. Wzmocniony zaprzęg wykonywał podejście kilkakrotnie z różnymi działami. Podczas zejścia ze wzgórza zaś odpoczywał. Samo zejście było operacją równie skomplikowaną i niebezpieczną. Zaprzęg prowadziły tylko dwa ostatnie konie, spięte luźno. Obsługa oplatała łoże linami, aby zapobiec stoczeniu się działa po stoku. Średnia prędkość marszu dochodziła do ok. 5 km w ciągu godziny. Potem jednak drastycznie spadała. Normą stawało się pokonanie 10 kilometrów w ciągu 4 godzin lub 20 km po około 10 godzinach wytężonego marszu. Podczas długich kampanii średnia odległość pokonywana przez konwój wynosiła do 15 km na 10 godzin. Podobne zjawisko zachodziło, gdy nie sprzyjała pogoda. Dużą rolę odgrywała także jakość drogi. W noc przed bitwą pod Jeną francuski konwój liczący ok. 200 dział utknął w wąskim wąwozie. Był on tak wąski, że z ledwością mieściły się w nim osie. Wszystkie próby rozładowania zatoru spełzły na niczym. Wielką Armię od klęski następnego dnia uratowało całonocne ręczne rozkopywanie gardzieli przy świetle pochodni. Stanowisko ogniowe. ![]() Jeśli dysponowano wystarczającym zapasem czasu, każde działo powinno być okopane co najmniej na głębokość około 0.5 m wraz z odpowiednio ukształtowanym pasem gruntu za tyłu, co ułatwiało ponowne zajęcie pozycji po oddaniu strzału. Niezmiernie pożądane były różnego rodzaju osłony w postaci przeszkód terenowych takich jak mury, murki, płoty, zwały ziemi, które dawały ochronę przed ogniem nieprzyjaciela. Unikano terenów zabudowanych lub porośniętych wysoką trawą lub lasem. Teren wokół takich stanowisk łatwo mógł zając się ogniem. Pożar mógł łatwo przenieść się na wagony z amunicją i jaszcze. Często poszukiwano i wykorzystywano brukowane place. Takie podłoże umożliwiało szybka ewakuację w razie zagrożenia. Podczas przemieszczania się przez teren, gdzie można było niespodziewanie zostać zaskoczonym przez przeciwnika działo było naładowane i osłaniane parami przez 4 ludzi na każdej flance. Osłona w razie konieczności przez jakiś czas powstrzymywała nieprzyjaciele, dając czas na zajęcie pozycji przez działo i odparcie w ten sposób zagrożenia ogniem kartaczowym z bliskiej odległości. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo trafienia działa i obsługi podczas zajmowania pozycji, do wybranego miejsca podjeżdżano z lewej lub prawej strony. Ograniczano w ten sposób głębokość celu, co zwiększało szansę przeniesienia lub przeskoczenia pocisku ponad zaprzęgiem. Dla ciężkich dział pozycyjnych o dużym zasięgu ( ok. 1500 1800 m.) przeznaczano najlepsze pozycje. Ich zasięg pozwalał na pokrycie ogniem dużego terenu. Mniejsze kalibry wysuwano bardziej do przodu, aby raziły przeciwnika z bliższej odległości, bezpośrednio wspierając oddziały piechoty i kawalerii. Ich zadaniem była także ochrona flank przed bliskim obejściem. Taka praktyka często doprowadzała do kuriozalnych sytuacji: okazywało się, że lżejsze działa zadawały takie same straty jak dział pozycyjne. Powodowane |